piątek, 4 stycznia 2019

Od Serafiny do Erasmus

Uśmiechnęłam się unosząc twarz do słońca. Dzisiejsza pogoda była wręcz idealna.
- Raf, pomogłabyś mi? - usłyszałam głos starszej kobiety stojącej w drzwiach sklepiku. Spojrzałam na niską kobietę o niebieskich oczach i brunatnych włosach z pasmami siwizny. Kiwnęłam głową kończąc podlewanie roślin przed sklepikiem.
- Oczywiście. Jak mogę pomóc? - spytałam prostując się.
- Potrzebuję pewnej książki. Ostatnio przyszła do mnie klientka, która chciałaby abym zrobiła jej pewną mieszankę ziół. Nie pamiętam jednak do końca już składu. Starość nie radość - zaśmiała się. - Mogłabyś przejść się do biblioteki?
- Jasne - uśmiechnęłam się wchodząc razem z kobietą do sklepiku w którym pachniało ziołami. Zdjęłam fartuszek ubrudzony ziemią i umyłam dłonie. W tym czasie zielarka napisała mi na kawałku pergaminu tytuł książki.
*
Weszłam do wielkiej biblioteki rozglądając się zaciekawiona. Nigdy jeszcze tu nie byłam co przyprawiło mnie o dreszcz ekscytacji. Spojrzałam na biurko za którym siedziała znana mi już osoba. Uśmiechnęłam się na widok dziewczyny. 
– Teraz wyglądasz bardziej dziewczęco. - stwierdziłam przyglądając się jej.
– Obowiązki i konwenanse. – uniosła lekko kącik ust. – Ale wiesz. Kiedy masz spodnie łatwiej jest uciekać.
– Kiedy to odkryłaś? – zapytałam chichocząc.
– Miałam pięć lat i z przyjaciółmi uciekaliśmy przed starym sprzedawcą kapusty. Machaliśmy drewnianymi mieczami i w pewnym momencie obraliśmy sobie kapustę za cel. Wyobrażasz sobie, że nie był zadowolony.
– Tak. – pokiwałam głową podchodząc bliżej.
– Ale, ale. Co cię tu sprowadza?
Wyjęłam lekko już pognieciony kawałek papieru z kieszeni i podałam dziewczynie starając się go wyprostować.
- Muszę przynieść tą książce zielarce u której pracuję. No i może znajdziesz także coś ciekawego dla mnie. Nie miałam jeszcze okazji przeczytać książek o uzdrawianiu... W sumie pracuje tylko na wiedzy jaką uzyskałam od nauczycieli - wzruszyłam ramionami. 
Dziewczyna kiwnęła głową wstając, a jej duże szafirowe oczy zamigotały wesoło. Najwidoczniej była w swoim żywiole. Podążałam za nią między regałami co trochę się rozglądając.
- Ile tu już pracujesz? - spytałam.

Era?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy