poniedziałek, 12 listopada 2018

Od Erasmus do Serafiny

– Mówiłam ci, żebyś uważała! – Ethne skarciła mnie, gdy kolejny raz poparzyłam sobie rękę, próbując opanować ogień. – Nie możesz być tak impulsywna!
– Przepraszam, że jestem cholerycznym magiem ognia – mruknęłam cicho.
Ethne popatrzyła mnie, jakby usłyszała. Nie byłam zachwycona tym faktem. Zapominałam jednak, że mimo wieku, to ciągle był mag.
– Era. – Kobieta cicho westchnęła. – Musisz się opanować, inaczej ludzie odkryją kim jesteś. I czeka cię stos. A dobrze wiesz, że chociaż jesteś magiem ognia, zginiesz.
– Wiem. – Kiwam głową i dmucham na rękę. Nie pomaga.
– Pokaż. – Ethne wyciągnęła do mnie dłoń.
Nieśmiało pokazałam prawe przedramię. Kobieta skrzywiła się i podeszła do szafki. Pogrzebała tam chwilę, ale wróciła z pustymi rękami.
– Musisz iść do uzdrowiciela. – Powiedziała poważnie i podała mi bandaż. – Jest nasączony lekarstwem, ale nie starczy na długo.
– Muszę poszukać kogoś nowego. – Owinęłam dokładnie ranę. – Nasz uzdrowiciel wyjechał…
– Spokojnie, polecił mi kogoś. – Kobieta zaczęła czegoś szukać. Potem podała mi kartkę. – Tu masz adres. Ale uważaj. Nie wiemy kto to.
*
W tej dzielnicy miasta nie byłam. Nie żebym często wypuszczała się gdziekolwiek poza znane mi rejony. Jednak parę pytań i droga okazała się nie być tak skomplikowana. Po kwadransie od wejścia w odpowiednią dzielnicę, stanęłam przed małym sklepikiem z ziołami.
Otworzyłam drzwi i niepewnie przekroczyłam próg. Po chwili moje spojrzenie napotkało drobną, srebrzystowłosą dziewczynę. Niepewnym krokiem ruszyłam w jej kierunku. Gdy tylko mnie zauważyła uśmiechnęła się.
– Coś się stało? – Zapytała.
– Ja… szukam uzdrowicielki. – Szepnęłam i rozejrzałam się dookoła.
– To ja – powiedziała jasnowłosa. – W czym mogę ci pomóc?
Niepewnie podwinęłam rękaw i zdjęłam bandaż. Niebieskozielone oczy zmrużyły się lekko.
– Powinieneś bardziej uważać. – Ujęła moją rękę i delikatnie poprowadziła mnie do oddzielnego pomieszczenia.
– Wiem, wiem. – Przewróciłam oczami i zamknęłam za sobą drzwi.
– Poza tym, magowie nie mają łatwo. – Zaczęła się krzątać po czymś, co przypominało mały gabinet. – Jeśli będziesz miał za dużo poparzeń zaczną coś podejrzewać.
– Mówisz to samo co moja mentorka. – Przewracam oczami.
– Nie bez powodu jest twoją mentorką. – Znów wzięła moją rękę i zaczęła ją opatrywać. – Masz bardzo dziewczęce dłonie jak na chłopaka.
– Jestem dziewczyną. – Mówię zdawkowo.

Serafina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy