Siedziałem na dachu jakiegoś budynku przyglądając się miastu w nocy. Choć o tej porze było niebezpiecznie, to miasto miało wtedy swój urok. Przyglądałem się chwilę pojedynczym gwiazdom i wyszukiwałem znane sobie gwiazdozbiory.
Jednak ta czynność na dłuższą metę była nudna. Wstałem otrzepując ciemne spodnie z kurzu i sprawnym ruchem zeskoczyłem na balkon, a następnie z niego prosto do wąskiej uliczki.
Byłem raczej dość spokojny i nie plątałem się w żadne ciemne sprawki, jednak to nie znaczyło, że nie lubię wypić kieliszka dobrego wina w jakimś barze.
Chwilę szukałem odpowiedniego. Trudno było jednak znaleźć jakiś w miarę czysty bez bójek i innych niedogodności.
Zamyślony nie zauważyłem osoby idącej z naprzeciwka i w ostatniej chwili zrobiłem unik obracając się.
- Uważaj jak chodzisz - usłyszałem znajomy głos na co mój wzrok skupił się na istocie przede mną.
Uśmiechnąłem się delikatnie kłaniając się niczym urodzony szlachcic.
- Witaj, Eiro - powiedziałem i wpatrywałem się w twarz szatynki.
Eira?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz